Autor Wiadomość
Citó
PostWysłany: Pon 16:28, 31 Mar 2008    Temat postu:

Możesz zawsze dać takie gwiazdeczki "***" i się cofnąć. xP

ok ; * // Toshi
Droczka
PostWysłany: Pon 13:46, 31 Mar 2008    Temat postu:

Zepsuliście! Mowilam zeby poczekać na mnie,no! Chcialam przedstawić cala operacje przygotowywania moich kotów do bitwy ,no! XD
Diabolo Maślano
PostWysłany: Śro 19:29, 26 Mar 2008    Temat postu:

Rabarbar wesoło podskakuje i próbuje pogodzic kłócące się Pomidora i Lejdi, a Kiepusiowa z kotami ratuje cacuszko Zdzisia od środka. Podczas akcji reanimacyjnej wykonywanej przez Tosię i jej koty, Lejdi wpadła w puszkę farby i......
Lady Margolotta W Masłach
PostWysłany: Śro 19:13, 26 Mar 2008    Temat postu:

MaQ napisał:
Zepsułaś opowiadanie!



nie zepsułam tylko urozmaiciłam. Mieliście taką [piękną okazję na reinkarnację..

mieliście. Tek. <foch>
Citó
PostWysłany: Śro 16:52, 26 Mar 2008    Temat postu:

Pewnego dnia Panna Dziobakówna wyrwała się ze swojego zapupia do Krakowa. Chciała kupić naboje do swojego AK-47 oraz warzywa do sałatki owocowej [logiczne xD], więc wybrała się na rynek w Borku Fałęckim. Potem chciała jeszcze podskoczyć do Kur[d]wanowa po nową czerwoną torebkę dla swojego przyjaciela, Dingi'ego Fingi'ego. Weszła na rynek i zobaczyła stragan panny Maq, gdzie zawsze mogła kupić świeże owoce i warzywa. Nagle, zobaczyła arbuza i szybko wyjęła ze swojej torby chomika i nożyk do korespondencji.
Chomik szybko rzucił się do arbuzowej tętnicy a nożyk uniesiony do góry zabłysnął w słońcu. Pólmartwy arbuz leżał na ziemi a krew wsiąkała w ziemię. Chomik odszedł na bok otrzepując futerko, zadowolony z dobrego skoku. Panna Dziobakówna powoli rozcięła arbuzową skórkę i zaczęła powoli wyjmować pestki i chować je do płóciennego worka. Kiedy wyjmowała ostatnią, zły arbuzowy pomocnik doskoczył do niej i chwycił w swoje łapki. Uciekł szybko do szklarni - laboratorium, aby umożliwić odrodzenie Arbuza. Panna Dziobakówna i Makowa od razu zareagowały. Zaczęły planować, jak udaremnić odrodzenie.
W tym celu wsiadły do tramwaju linii 23, aby dojechać do Zdziśka, wielkiego egzekutora Czarnej Dynii z Nowego Portu oraz Pora z podhalańskiego Nowego Targu. Gdy siedziały sobie spokojnie w tramwaju, wsiadła armia babć z Reala. Niby o lasce, nikotaż gdy zauważyły wolne miejsca, wzięły laski pod pachę i biegiem rzuciły się na miejsca. Jednej z nich, niejakiej Gienii, nie udało się usiąść. Wkurzona, otrzepała swoje futerko [sztuczne!] i zaczęła wypatrywać miejsca. Zobaczyła Makową i Dziobakówną, więc podjęła akcję odbicia miejsca.
Makowa i Dziobakówna od razu wiedziały, co się święci. Przyjęły pozycje bojowe i czekały. Gienia próbowała zakraść się niepostrzeżenie. Stanęła obok naszych bohaterek i zacżeła udawać umierająco chorą. Dziewczyny były niewzruszone. Siedziały. Gienia zdenerwowała sięi zaczęła smyrać siedzącą bliżej przejścia Makową swoim futrem. Makowa chrząknęła, a Dziobakówna wyjęła ze swojej torby chomika, który powtórzył swódżudżu wyczyn z rynku. Gienia wiła się na podłosze pojazdu. Makowa i Dziobakówna wstały z siedzeń i wysiadły z tramwaju - dajechały już przecież do Zdziśka.
Panna zadzwoniła z Maq do jego drzwi, wtem nagle Zdzisiek wyskoczył w kowbojskim stroju i kręcąc swoim tyłeczkiem zawołał: "hey, chłopak tej arbuzowej laski lubi krem sułtański!".
Maq zrobiła zdziwioną minę, Zdziś przestał wariować, a Dziobak zauważyla tramwaj Zdziśka w jego ogródku, wsiadła do niego i zaczęła się bawić w kanara. Maq spojrzała na pogromcę:
- Od kiedy masz torowisko w swoim ogródku?
- Aaa, bo tak jakoś... Jechałem sobie tramwajem, nagle motorniczy wysiada. No to się zastanawiam "Czemu by nie wziąść tego cuda do domu?". No i wziąłem, choć jak odjeżdżałem to motorniczy potknął się o zwrotnicę.
- A torowisko?
- Znalazłem na ulicy. Tylko trochę ciężko było zdemontować to wszystko.
Maq westchnęła, a Panna D. nadal jeździła sobie wokół zdzisiowego domku na kaczej łapce:
- Słuchaj, mamy do Ciebie sprawę.
Zdziś wysłuchał opowieści o odrodzeniu Arbuza. Podrapał się po brodzie i zastanowił.
-Chyba wiem, co musimy zrobić - powiedział i wziął do rąk telefon. Wybrał numer i zadzwonił.
Odebrała Księżna Kiepusiówna.
- Haloo? Z tej strony Księżna Kiepusiówna.
- Czeeść, tu Zdziś. Mam do Ciebie sprawę. Jest taki arbuz i...
- Arbuz!? Już przygotowuję się do akcji. Czy jest możliwość zamieszkania u Ciebie moich kotów?
- Koty? A po co?
- No, a kto się rozprawi z arbuzem? Dobra, przyjadę, nikotaż sprawdź mi pociąg do Krakowa..
- Spokojnie, sprawdzę. To pa.
Zdziś schował telefon i zobaczył zdziwioną Maq. A Maq patrzała na Pannę, która z wieloma puszkami farby stała obok tramwaju. Zdziś zaryczał:
- Co, co, co Ty rooooooobisz!?
Mimo protestów Zdziśka Panna zaczęła już malować śliczne kolorowe kwiatki na jego tramwaju. Gdy do niej dobiegł, wytrącił jej z rąk puszkę różowej farby, która to rozprysnęła się, tworząc wielką plamę z boku Zdzisiowej miłości. Ten, widząc zniszczony tramwaj zaczął rozpaczać i reszta zrozumiała. że w takim stanie Tramwajowy Zdziś im nie pomoże. Postanowili więc zadzwonić po pomoc. Po krótkiej burzy mózgów wybrali numer Zielonej Choczu, która jednak nie odpowiadała, więc zadzwonili do sHaloNNego GraFFika.
sHaloNNy GraFFik odebrał :
-Haloooo? - Zapytała ziewając, bo godzina była wczesna
-Ratuj, Aer, ratuj! Przyjeżdżaj, Jezu, przyjeżdżaj szybko! Zdziś ma depresję! - Wrzeszczała w słuchawkę MaQ.
Aer po krótkim namyśle odpowiedziała z pełnym dumy głosem bohatera:
-No dobra, siostro. Przecież ktoś musi ocalić tę ziemię!
Wsiadła w tramwaj numer 18 i w tym momencie pojawiła sie Lejdi of szadouz i obłędem w oczach zaczęła strzelać na oślep swoim karabinem maszynowym.
Jednak nikogo nie zabiła, bo w tym momencie wpadła pani Pomidor i rzuciła się na ratunek różowemu w kwiatki tramwajowi Zdzisia.

Zaczęła się bitwa:
- Gdy wyjmę karabin módżudżu - zaczęła śpiewać Lejdi.
- Wiemy, że Ty to zbódżudżu - odpowiedziała Pomidor.
- Nie bądź taka dziś do przodu!
- Będę, bo mam pełno powodów!
Gdy się tak kłóciły, Zdziś poszedł zmywać farbę z tramwaju. Lecz po kryjomu Panna zaczęła malować wnętrze tramwaju na różowo, a Maq zaczęła się nudzić. W tej chwili wpadła Kiepusiówna i jej koty oraz Rabarbar...
Diabolo Maślano
PostWysłany: Wto 21:16, 25 Mar 2008    Temat postu:

Właśnie!!! Nie, nie, nie! Nie zabiłaś wszystkich, bo w tym momencie spadłam ja i rzuciłam się na ratunek różowemu w kwiatki tramwajowi Zdzisia
yellow red weed
PostWysłany: Wto 14:55, 25 Mar 2008    Temat postu:

Zepsułaś opowiadanie!
Lady Margolotta W Masłach
PostWysłany: Wto 14:35, 25 Mar 2008    Temat postu:

...i w tym momencie pojawiła sie Lejdi of szadouz i obłędem w oczach zaczęła strzelać na oślep swoim karabinem maszynowym. Wszyscy zginęli na miejscu.
Diabolo Maślano
PostWysłany: Wto 9:49, 25 Mar 2008    Temat postu:

sHaloNNy GraFFik odebrał :
-Haloooo? - Zapytała ziewając, bo godzina była wczesna
-Ratuj, Aer, ratuj! Przyjeżdżaj, Jezu, przyjeżdżaj szybko! Zdziś ma depresję! - Wrzeszczała w słuchawkę MaQ
Aer po krótkim namyśle odpowiedziała z pełnym dumy głosem bohatera:
-No dobra, siostro. Przecież ktoś musi ocalić tę ziemię!
Wsiadła w tramwaj numer 18 i w tym momencie.....
Szturm!
PostWysłany: Wto 9:44, 25 Mar 2008    Temat postu:

Mimo protestów Zdziśka Panna zaczęła już malować śliczne kolorowe kwiatki na jego tramwaju. Gdy do niej dobiegł, wytrącił jej z rąk puszkę różowej farby, która to rozprysnęła się, tworząc wielką plamę z boku Zdzisiowej miłości. Ten, widząc zniszczony tramwaj zaczął rozpaczać i reszta zrozumiała. że w takim stanie Tramwajowy Zdziś im nie pomoże. Postanowili więc zadzwonić po pomoc. Po krótkiej burzy mózgów wybrali numer Zielonej Choczu, który jednak nie odpowiadał, więc zadzwonili do sHaloNNego GraFFika.
Zmaślony Rabarbar
PostWysłany: Pią 16:32, 21 Mar 2008    Temat postu:

Ej, jakby co, to ja jadę razem z Kiepusiówną. xp
Citó
PostWysłany: Pią 16:13, 21 Mar 2008    Temat postu:

- Haloo? Z tej strony Księżna Kiepusiówna.
- Czeeść, tu Zdziś. Mam do Ciebie sprawę. Jest taki arbuz i...
- Arbuz!? Już przygotowuję się do akcji. Czy jest możliwość zamieszkania u Ciebie moich kotów?
- Koty? A po co?
- No, a kto się rozprawi z arbuzem? Dobra, przyjadę, nikotaż sprawdź mi pociąg do Krakowa..
- Spokojnie, sprawdzę. To pa.
Zdziś schował telefon i zobaczył zdziwioną Maq. A Maq patrzała na Pannę, która z wieloma puszkami farby stała obok tramwaju. Zdziś zaryczał:
- Co, co, co Ty rooooooobisz!?
yellow red weed
PostWysłany: Pią 15:10, 21 Mar 2008    Temat postu:

Zdziś wysłuchał opowieści o odrodzeniu Arbuza. Podrapał się po brodzie i zastanowił.
-Chyba wiem, co musimy zrobić - powiedział i wziął do rąk telefon. Wybrał numer i zadzwonił.
Odebrała Księżna Kiepusiówna...
Citó
PostWysłany: Pią 14:46, 21 Mar 2008    Temat postu:

Dziobciu, piszmy cały czas w trzeciej oso.bie. xP
Uwaga! Gdy w naszej części będzie jakiś dłuższy dialog to może być 12 linijek. xP

Maq zrobiła zdziwioną minę, Zdziś przestał wariować, a Dziobak zauważyla tramwaj Zdziśka w jego ogródku, wsiadła do niego i zaczęła się bawić w kanara. Maq spojrzała na pogromcę:
- Od kiedy masz torowisko w swoim ogródku?
- Aaa, bo tak jakoś... Jechałem sobie tramwajem, nagle motorniczy wysiada. No to się zastanawiam "Czemu by nie wziąść tego cuda do domu?". No i wziąłem, choć jak odjeżdżałem to motorniczy potknął się o zwrotnicę.
- A torowisko?
- Znalazłem na ulicy. Tylko trochę ciężko było zdemontować to wszystko.
Maq westchnęła, a Panna D. nadal jeździła sobie wokół zdzisiowego domku na kaczej łapce:
- Słuchaj, mamy do Ciebie sprawę..
trzy_emo_pisanki
PostWysłany: Czw 23:11, 20 Mar 2008    Temat postu:

Zadzwoniłam z Maq do jego drzwi, wtem nagle Zdzisiek wyskoczył w kowbojskim stroju i kręcąc swoim tyłeczkiem zawołał: "hey, chłopak tej arbuzowej laski lubi krem sułtański!"...
yellow red weed
PostWysłany: Czw 23:03, 20 Mar 2008    Temat postu:

Makowa i Dziobakówna od razu wiedziały, co się święci. Przyjęły pozycje bojowe i czekały. Gienia próbowała zakraść się niepostrzeżenie. Stanęła obok naszych bohaterek i zacżeła udawać umierająco chorą. Dziewczyny były niewzruszone. Siedziały. Gienia zdenerwowała sięi zaczęła smyrać siedzącą bliżej przejścia Makową swoim futrem. Makowa chrząknęła, a Dziobakówna wyjęła ze swojej torby chomika, który powtórzył swódżudżu wyczyn z rynku. Gienia wiła się na podłosze pojazdu. Makowa i Dziobakówna wstały z siedzeń i wysiadły z tramwaju - dajechały już przecież do Zdziśka.
Citó
PostWysłany: Czw 22:46, 20 Mar 2008    Temat postu:

W tym celu wsiadły do tramwaju linii 23, aby dojechać do Zdziśka, wielkiego egzekutora Czarnej Dynii z Nowego Portu oraz Pora z podhalańskiego Nowego Targu. Gdy siedziały sobie spokojnie w tramwaju, wsiadła armia babć z Reala. Niby o lasce, nikotaż gdy zauważyły wolne miejsca, wzięły laski pod pachę i biegiem rzuciły się na miejsca. Jednej z nich, niejakiej Gienii, nie udało się usiąść. Wkurzona, otrzepała swoje futerko [sztuczne!] i zaczęła wypatrywać miejsca. Zobaczyła Makową i Dziobakówną, więc podjęła akcję odbicia miejsca..
yellow red weed
PostWysłany: Czw 22:28, 20 Mar 2008    Temat postu:

Chomik szybko rzucił się do arbuzowej tętnicy a nożyk uniesiony do góry zabłysnął w słońcu. Pólmartwy arbuz leżał na ziemi a krew wsiąkała w ziemię. Chomik odszedł na bok otrzepując futerko, zadowolony z dobrego skoku. Panna Dziobakówna powoli rozcięła arbuzową skórkę i zaczęła powoli wyjmować pestki i chować je do płóciennego worka. Kiedy wyjmowała ostatnią, zły arbuzowy pomocnik doskoczył do niej i chwycił w swoje łapki. Uciekł szybko do szklarni - laboratorium, aby umożliwić odrodzenie Arbuza. Panna Dziobakówna i Makowa od razu zareagowały. Zaczęły planować, jak udaremnić odrodzenie...
Citó
PostWysłany: Czw 21:47, 20 Mar 2008    Temat postu:

PiS[z]!
Zmaślony Rabarbar
PostWysłany: Czw 21:45, 20 Mar 2008    Temat postu:

...chomika i nożyk do korespondencji.

Nie mam pomysłu, no. ;c

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group