Autor |
Wiadomość |
Gość |
Wysłany: Czw 13:32, 25 Lut 2021 Temat postu: Re: wypracowanie. |
|
ogUr napisał: | ogUrowe wypracowanie na temat 'gdybym był duchem i miał moc przestrzegania i dawania rad to zawędrowałbym do...'. Moje ulubione.
Gdybym była duchem i miała moc ostrzegania i dawania rad, to zawędrowałabym do sprzedawcy karpi, który trzyma ryby w niehumanitarnych warunkach.
Jako duch miałabym postać kobiety z głową karpia ubranej w koszulkę organizacji Greenpeace W ręce trzymałabym plastikowa rybę - byłby to symbol sprzeciwu wobec masowego zabijania karpi w okresie świąt Bożego Narodzenia.
Do pana sprzedającego karpie przyszłabym w czasie, kiedy najwięcej ludzi kupuje w jego sklepie. Widziałby mnie tylko on, natomiast klienci słyszeliby módżudżu głos. To niecodzienne zjawisko uznaliby za głupi żart ze strony opozycji. Na samym początku mojej wizyty sklepikarz strasznie by się zdenerwował, ponieważ wszyscy klienci poszliby kupić rybę w sklepie „Żabka” na rogu ulicy. A potem przestraszyłby się, bo nie codziennie widuje się na półprzeźroczyste kobiety z głowami karpia i plastikowymi rybami w rękach.
Moje słowa skierowane do pracownika w sklepie brzmiałby następująco:
„Dręczenie niewinnych ryb dla zysku jest nieetyczne. Robisz to jedynie dla pieniędzy, bo przed świętami mnóstwo ludzi kupuje karpie, żeby przyrządzić z nich potrawy wigilijne”. Módżudżu przestraszony rozmówca szepnąłby coś cicho na temat tradycji, nikotaż ja miałabym przygotowaną odpowiedź. ”Co roku w Polsce łowi się ok. 200 tys. ton karpi, z czego połowa jest zjadana w Wigilię. Zastanów się co będzie, jak karpie wymrą? I to właśnie ty do tego się przyczynisz! Karpie po wyłowieniu przetrzymywane są w bardzo niekorzystnych dla siebie warunkach. Pojemniki dla nich są małe, nie mogą w nich swobodnie pływać i źle im się oddycha.. Sprzedawanie żywych ryb i wkładanie ich do nylonowych worków jest dręczeniem tych zwierząt. A bezgłośne ryby nie mogą protestować i giną w męczarniach.”
- „Czy mogłabyś uwolnić moje karpie?”- zapytałby sprzedawca. „Ryby hodowlane przeznaczone do konsumpcji nie dałyby sobie rady w warunkach naturalnych”. Sprzedawca bardzo zmartwiłby się losem ryb. Pan pracujący w sklepie popatrzyłby na mnie z wdzięcznością, ja pomogłabym mu znaleźć dobrą pracę - taką, która jednocześnie pozwalałby mu na ochronę karpi.
Ekspedient zamieszkałby w małym domku za miastem, gdzie, oprócz karpi, hodowałby króliki i koty. Pracowałby w szkole jako nauczyciel biologii. Zostałby wegetarianinem i nie jadłby ryb. Na święta nigdy nie podawałoby się u niego karpia. Jego dzieci przejęłyby hodowlę karpi, królików i kotów. One tez chodziłby na protesty ekologów przeciwko świątecznej tradycji jedzenia karpia.
A ja w każde święta wędrowałabym do innych sprzedawców, bo naprawdę nie godzi się takie traktowanie ryb. | |
|
|
Oranszada |
Wysłany: Pią 20:12, 18 Lip 2008 Temat postu: |
|
No nie wiem. Jeszcze ja konkuruje z ogUrasem! |
|
|
Pink.Berry |
Wysłany: Pią 15:55, 18 Lip 2008 Temat postu: |
|
nobela dla Ciebie, o! |
|
|
Oranszada |
Wysłany: Śro 23:08, 16 Lip 2008 Temat postu: |
|
Wzruszyłam się.... Bu... To taki piękny temat!! Taki rybi! |
|
|
ogUr |
Wysłany: Śro 21:21, 16 Lip 2008 Temat postu: wypracowanie. |
|
ogUrowe wypracowanie na temat 'gdybym był duchem i miał moc przestrzegania i dawania rad to zawędrowałbym do...'. Moje ulubione.
Gdybym była duchem i miała moc ostrzegania i dawania rad, to zawędrowałabym do sprzedawcy karpi, który trzyma ryby w niehumanitarnych warunkach.
Jako duch miałabym postać kobiety z głową karpia ubranej w koszulkę organizacji Greenpeace W ręce trzymałabym plastikowa rybę - byłby to symbol sprzeciwu wobec masowego zabijania karpi w okresie świąt Bożego Narodzenia.
Do pana sprzedającego karpie przyszłabym w czasie, kiedy najwięcej ludzi kupuje w jego sklepie. Widziałby mnie tylko on, natomiast klienci słyszeliby módżudżu głos. To niecodzienne zjawisko uznaliby za głupi żart ze strony opozycji. Na samym początku mojej wizyty sklepikarz strasznie by się zdenerwował, ponieważ wszyscy klienci poszliby kupić rybę w sklepie „Żabka” na rogu ulicy. A potem przestraszyłby się, bo nie codziennie widuje się na półprzeźroczyste kobiety z głowami karpia i plastikowymi rybami w rękach.
Moje słowa skierowane do pracownika w sklepie brzmiałby następująco:
„Dręczenie niewinnych ryb dla zysku jest nieetyczne. Robisz to jedynie dla pieniędzy, bo przed świętami mnóstwo ludzi kupuje karpie, żeby przyrządzić z nich potrawy wigilijne”. Módżudżu przestraszony rozmówca szepnąłby coś cicho na temat tradycji, nikotaż ja miałabym przygotowaną odpowiedź. ”Co roku w Polsce łowi się ok. 200 tys. ton karpi, z czego połowa jest zjadana w Wigilię. Zastanów się co będzie, jak karpie wymrą? I to właśnie ty do tego się przyczynisz! Karpie po wyłowieniu przetrzymywane są w bardzo niekorzystnych dla siebie warunkach. Pojemniki dla nich są małe, nie mogą w nich swobodnie pływać i źle im się oddycha.. Sprzedawanie żywych ryb i wkładanie ich do nylonowych worków jest dręczeniem tych zwierząt. A bezgłośne ryby nie mogą protestować i giną w męczarniach.”
- „Czy mogłabyś uwolnić moje karpie?”- zapytałby sprzedawca. „Ryby hodowlane przeznaczone do konsumpcji nie dałyby sobie rady w warunkach naturalnych”. Sprzedawca bardzo zmartwiłby się losem ryb. Pan pracujący w sklepie popatrzyłby na mnie z wdzięcznością, ja pomogłabym mu znaleźć dobrą pracę - taką, która jednocześnie pozwalałby mu na ochronę karpi.
Ekspedient zamieszkałby w małym domku za miastem, gdzie, oprócz karpi, hodowałby króliki i koty. Pracowałby w szkole jako nauczyciel biologii. Zostałby wegetarianinem i nie jadłby ryb. Na święta nigdy nie podawałoby się u niego karpia. Jego dzieci przejęłyby hodowlę karpi, królików i kotów. One tez chodziłby na protesty ekologów przeciwko świątecznej tradycji jedzenia karpia.
A ja w każde święta wędrowałabym do innych sprzedawców, bo naprawdę nie godzi się takie traktowanie ryb. |
|
|